Strona główna Forum PodziÄ™kowania Kontakt Współpraca Linki O serwisie Autorzy
Jednostki - Protoss Reaver
Zobacz opis
Wywiad z Blackmanem

Wywiad ze złotym dzieckiem polskiego e-sportu. Artur "Blackman" Michalak odpowiada na pytania, uchylając rąbka tajemnicy jaka do dziś towarzyszy jego osobie. Przypomnę, że w wieku 16 lat, Blackman zdobył brązowy medal WCG, był to rok 2002. Po latach odsłania kulisy swojego sukcesu i opowiada o swoim życiu.

InRain: Witam Cię Arturze. Mam przyjemność rozmawiać z Tobą przy okazji wygrania przez Ciebie turnieju popularności serwisu netwars, gdzie wygrałeś w finale z Draco.

Blackman: No witam, witam. Cóż, to nietypowa dla mnie okazja, wygrać konkrurs na Pudelka NW. Przypomina mi się komiks Wilq Superbohater, więc zacytuję: "jest białym mężczyzną między 20 a 30 rokiem życia i uważa że pudle są durne" "dlaczego? bo wszyscy tak uważają". Oczywiście żartuję sobie.

InRain: Co Blackman robi obecnie ? Co sie zmieniło w jego życiu? Nie chcę pikantnych szczegółów, ale chociaż zarys. Wspominałeś mi juz, ze wiele sie zmieniło.

Blackman: Jeśli chodzi o granie w gry komputerowe, nie robiłem tego od dawna. Zmieniło się podejście do życia. Musiałem się jakoś usamodzielnić, chciałem zrobić coś innego. Granie zawsze skłania do zbytniej przesady. Kiedyś był tylko Starcraft i ja. Kiedy pozwalasz grze dyktować sobie warunki, kim się stajesz? W zasadzie przestałem nawet interesować się sceną. Nie wiem, kto wygrał ostatnio WCG, chociaż doszły mnie słuchy, że frekwencja nie dopisała. Poza tym pracuję, od ponad roku usiłuję skończyć studia. Ostatni semestr nie wyszedł mi najlepiej. Możliwe że tym razem naprawdę mnie skreślą.

InRain: Podczas naszej wstępnej rozmowy, odniosłem wrażenie, że Blackman jest zaskoczony sytuacją - mam tu na myśli chęć przeprowadzenia z Tobą wywiadu. Chyba w ogóle nie zdajesz sobie sprawy ze swojej popularności. Nie jest to może ?blackmania? rodem z 2002, czy 2005, ale mimo wszystko istnieje nadal rzesza fanów, która liczyła na Twoje występy w eliminacjach WCG. Co jakiś czas, ktoś pyta o Blackmana ( co u niego), całkiem niedawno na oficjalnej stronie napisano o Twoim sukcesie. Niektórzy do dziś trzymają głęboko na dysku Twoje replaye. Ja sam próbowałem odnaleźć jakiś kontakt, by móc z Tobą porozmawiać. Jak czujesz się, dowiadując się o tym?

Blackman: Cóż, to dla mnie miłe zaskoczenie, że wciąż się o tym pamięta. Sam może trochę tego nie doceniałem przez większość czasu, jaki spędzałem aktywnie na scenie. Może wtedy miało się inne rzeczy na głowie. Trudno mi powiedzieć. Mimo wszystko cieszę się i pozdrawiam fanów.

InRain: Właśnie, skoro jesteśmy przy tym temacie, to "pociągnijmy go". Blackman to dla wielu mroczny gracz-geniusz, który skillował gdzieś po ciemku w domu i raczej nie udzielał się publicznie, ale podejrzewam także, że poniekąd taka postawa to wynik zachowań ludzi, delikatnie o niskiej kulturze, delikatnie mówiąc. Czy ten wizerunek Ci odpowiada, bo w pewien sposób chronił Cię przed natarczywymi osobami, czy też sam w jakiś sposób chciałeś go budować? A może wynikało to ściśle ze wspomnianych zachowań innych ludzi? Są osoby, które niestety zarzucają Ci lekceważenie sceny, mimo posiadania fanów ? możesz powiedzieć coś na ten temat?

Blackman: Przyznaję, że ten wizerunek nawet mi pochlebia. Chociaż wydaje mi się, że wynikało to z czegoś innego. Patrząc z perspektywy czasu wtedy naprawdę liczyło się dla mnie wygrywanie. Starcraft to nie jest tylko strategia czasu rzeczywistego, to także filozofia gry. Przynajmniej ja tak to postrzegam. Na pewno niejeden z graczy spędzał wiele godzin jedynie rozmyślając o rozgrywce, obmyślając taktyki albo analizując własne błędy. Ja poszedłem trochę dalej niż to. Rozmyślałem o sensie grania i uzasadnieniu logicznym dlaczego powinno się grać i z kim. Wniosek był następujący: aby stać się lepszym trzeba grać z lepszymi od siebie i przegrywać. Zbierać zabawki rozbite na kawałki i robić z nich coś nowego, skuteczniejszego. Z kolei z czasem pojawiła się inna koncepcja: można grać z lepszymi od siebie i słabszymi od siebie. Ci pierwsi potrzebni są aby zdobywać doświadczenie, ci drudzy aby szlifować swoje umiejętności Wyobrażasz sobie ile to jest grania dziennie? Wróćmy jednak o kilka lat wstecz. Powiedzmy 8 lat. Miałem wtedy 16 lat kiedy pojechałem do Korei. Byłem gówniarzem, który miał własną wizję na granie, zbyt osobistą aby była zgodna z tendencjami społecznymi. Byłem skazany na konflikt. Wydaje mi się że w pewnym sensie to było źródłem takiej postawy jak moja. Chyba najbardziej ze wszystkich moich przypadłości.

InRain: Faktycznie zbudowałeś własną filozofię. Ja jednak, jako przedstawiciel Twoich fanów, pytam co z kibicami? W końcu wielu czekało choćby na jakiś "ruch" Czy to też była część filozofii?

Blackman: Ująłbym to inaczej: filozofia nie zakładała istnienia fanów. Wtedy się na to nie mogłem zgodzić. Ale to było dawno temu. Sport wymaga poświęceń i zmiany wizji świata. To ludzie bardziej znają Ciebie niż Ty ich.

InRain: Chyba nikt nigdy nie wątpił w Twój talent, wielu nazywa Cię złotym dzieckiem SC, geniuszem. Może to niezbyt skromne pytanie, ale na czym polegał Twój fenomen? Wspomniałeś o swoim podejściu, chodzi jednak o stronę techniczną - czy były to długie, żmudne analizy powtórek, jakieś notatki, spisane przemyślenia?

Blackman: Hmm... Na czym to polegało? Zacząłem grać w Starcraft'a zaraz po jego ukazaniu się. Na początku była to tylko kampania. Później pojawiło się współzawodnictwo. I smak zwycięstwa. Nie było replayów. Pamiętam były wtedy Battle Report'y, co lepsi redaktorzy potrafili pisać prawdziwe opowieści o bitwach twoich ówczesnych idoli. Pojawiały się także strategie pisane przez różnych graczy, jak artykuły w gazecie, albo przepisy na ciasto. Wszystko to czytałem i analizowałem. Sprawdzałem czy się zgadza, obliczałem możliwe opóźnienia. Gra za grą. Zapisane kartki z czasami. Który Build Order daje więcej kasy, czy lepiej to czy tamto. Bardzo często nie pojawiałem się online z prostej przyczyny: siedziałem i testowałem pomysły grając z komputerem. Wraz z pojawieniem się replayów zmienił się świat Starcrafta. Człowiekowi jest znacznie łatwiej naśladować zachowanie niż je samemu wymyślać. Nie każdy z nas byłby doskonałym aktorem, a gra często przypominała wielkie widowisko na scenie. W pewnym sensie nie podobało mi się to. To wygląda jak pójście na łatwiznę. Dla kogoś, kto według siebie poznał wszystkie tajniki gry, było nie do pomyślenia że wystarczy obejrzeć kilkanaście powtórek kogoś tam i zagrać tak jak on. Wygrywać, czyli osiągać cel, który wedle filozofii trudno osiągnąć. Cóż. To było dawno temu. Ale mniej więcej tak mogło to wyglądać. Teraz powiedziałbym inaczej: gra jest zbyt prosta jeśli coś takiego jak replaye ma wielkie znaczenie.

InRain: Niestety muszę sięgnąć nieco do przeszłości, wiem, ze to może być zaskakujące pytanie, odbiegające od tematu naszej dotychczasowej rozmowy, ale jestem tutaj także uosobieniem woli SCeny. Chciałem zapytać Cię o m.in. Koreę w roku 2002 i mecz z Boxerem. W tej grze według wielu nie byłeś sobą. Zupełnie jakby dopadła Cię trema (mogło to być zrozumiałe). Wyglądało jak gdyby ktoś wybił Cię z rytmu. Czy szukałeś później przyczyny porażki, i oczywiście czy ją znalazłeś?

Blackman: Boxer był lepszy ode mnie. Przewyższał mnie doświadczeniem, umiejętnościami i poza tym był u siebie. W obliczu takiego przeciwnika każdy byłby stremowany. Nie mogę zbytnio narzekać bo faktycznie byłem skołowany będąc tam. To była dla mnie dość zaskakujące pojawiać się przed publicznością, wśród ludzi którzy nie mówią ludzkim językiem i tylko ciągną cię z jednego miejsca do drugiego pokazując na migi co masz robić. A ja byłem młody, nie było we mnie dystansu. Ktoś właśnie zabrał mnie od stanowiska i kazał wejść do puszki w meczu o finał mistrzostw świata. Z drugiej strony myślałem sobie: przecież już jestem na podium, nie muszę się tym wszystkim przejmować bo to tylko jeszcze jedna walka. Nie byłem na to wszystko przygotowany, nie tak jak powinienem. Programerzy niestety muszą uczyć się dystansu do publiczności, do całego otoczenia. Sztuką jest się uwolnić od tego jak na polu bitwy. Skupić się na swoim wrogu, i liczyć na to że twoi kumple z oddziału załatwią kumpli twojego wroga.

InRain: Skoro już pojawiła się ta kwestia, czy jesteś w stanie zająć stanowisko w sprawie podejrzeń niektórych obserwatorów, ze gonia_kr mógł usłyszeć reakcje publiczności, gdy jego dropship przelatywał obok ekspansji na wyspie w lewym górnym rogu. Czy faktycznie mógł usłyszeć publiczność? Gra mogłaby się potoczyć inaczej.

Blackman: Czy mógł usłyszeć? Wątpię, chociaż nie wiem co działo się w jego puszce. U mnie grała muzyka ze Starcrafta, tak głośno że nie słyszałem własnych myśli. Nie byłbym w stanie odróżnić głosu człowieka z zewnątrz, chociaż w sumie to sam nie wiem, azjaci jakoś tak inaczej mówią. W tej chwili sobie nie przypominam aby w ogóle była możliwość zobaczenia czegoś przez szybę. Nie wydaje mi się także żeby Boxer potrzebował tego. Bardziej skłaniałbym się za stwierdzeniem że od początku myślał o sprawdzeniu tamtej wyspy tylko nie trafił myszką. Z drugiej strony, może faktyczne te puszki nie były takie szczelne. Gdyby były nie puszczaliby w nich muzyki jak na koncercie.

InRain: Czy wtedy, mam na myśli okres zaraz po WCG 2002, faktycznie miałeś oferty od koreańskich pro-teamów, czy kiedykolwiek otrzymałeś jakieś sygnały dotyczące zainteresowania Twoja osoba? Czy faktycznie koreańska scena otworzyła się dla Ciebie?

Blackman: Tak. Dostałem kilka ofert. Bezpośrednio po walce bardzo dużo ludzi do mnie podchodziło i gratulowało (chyba przegranej). Pamiętam dwóch poważnych managerów z którymi rozmawiałem o progamingu. Chciałem wtedy zdać maturę i w sumie przyznali mi rację. Jeden z nich powiedział mi że Koreańczycy nie lubią ludzi bez szkoły, co przesądziło o sprawie.

InRain: W takim razie co zaważyło?

Blackman: Chęć skończenia szkoły. Miałem wtedy 16 lat. Gdybym został w Korei, nie miałbym żadnego życia w Polsce. Nie chciałem skończyć jak główny bohater w filmie Zapaśnik. To dość przykry ale prawdziwy obraz rzeczywistości.

InRain: Mam nadzieję, że Cię nie rozzłoszczę, ale spytam jeszcze, czy nie żałujesz, ze nie spróbowałeś?

Blackman: Nie żałuję. Mogłoby to być ciekawym doświadczeniem. Ale i tak na tym zyskałem. Byłem tam, smakowałem tego, chociaż odrobinę, i potrafię sobie wyobrazić jak mogłoby to wyglądać.

InRain: Gdybyś miał w dwóch, trzech zdaniach opisać czym był/jest dla Ciebie Starcraft? Czy była to po prostu przygoda życia? Czy może gdzieś na zawsze odbiło sie to wszystko na Twojej osobowości i znajduje jakieś odzwierciedlenie w życiu osobistym?

Blackman: Jeśli mam mówić szczerze to zawdzięczam tej grze bardzo wiele i cieszę się że miałem okazję w nią grać w tym życiu. Dla większości ludzi to tylko gra komputerowa. Wcześniej wspominałem jak to wyglądało u mnie: dużo rozmyślania, dużo pomysłów, coraz więcej. Doskonały trening podejmowania strategicznych decyzji. Nie raz grywało się "na pałę", czyli po prostu jak wyjdzie. Przecież znasz mechanikę i wiesz jak to działa. Adaptujesz się do otoczenia, do przeciwnika, do jego taktyki. On robi dokładnie to samo co ty więc nie możesz stać w miejscu i gapić się jak niszczy ci bazę. Musisz coś robić. Często masz tylko ułamki chwil na podjęcie decyzji. Scan w jakieś tam miejsce, kamikaze overlord. Widzisz skrawek bazy ale już masz plan. Widzisz przez ułamek chwili fragment wojska przeciwnika i wiesz co on zamierza jakbyś czytał w jego myślach. To wszystko przekłada się na to co teraz robię. Wymyślam rozwiązania. Gry komputerowe są ludziom potrzebne. Uważam że to pewna forma ewolucji jakiej podlegamy. Możemy grać jeszcze szybciej, możemy myśleć jeszcze szybciej, potrzebujemy tylko jakiegoś stymulantu. Tym właśnie są genialne gry komputerowe, a jedną z nich jest Starcraft.

InRain: Czy sc:bw ma jeszcze jakieś miejsce w życiu Blackmana (w kontekście czynnego grania)? Czy może dawno wyrzuciłeś płytę z gra? Kiedy definitywnie skończyłeś przygodę z SC:BW? Czy w ogóle pogrywasz czasami dla rozrywki?

Blackman: Nie grałem od dawna już ale kopię gry przechowuję zawsze pod ręką. Na wszelki wypadek. CD Key'a znam na pamięć. Kiedy kupowaliśmy z bratem grę numerki nadrukowane były farbą drukarską na skrawek taśmy przylepnej. Bardzo szybko się starły więc nauczyliśmy się klucza na pamięć. Mam w pewnym sensie część Starcrafta w sobie <śmiech>. Przestałem grać z braku czasu. Zająłem się innymi rzeczami, czymś nowym. Na partie w poczciwego staruszka nie było już czasu.

InRain: Czyli nie dasz sie namówić na ewentualny showmatch, który jestem pewien pobiłby rekordy oglądalności, wśród i tak juz dogorywającej widowni sc:bw ? : )

Blackman: No byłby z tym pewien problem, bo na codzień nie używam Windows'a. Na wirtualce nie sprawdzałem czy Starcraft zadziała. Podobno eksperymentalne wspomaganie graficzne VirtualBox ma ale nie testowałem tego.

InRain: Rozumiem, gdybyś jednak jakimś cudem... To byłaby niezła gratka =] Czy grałeś, a może masz zamiar zagrać w SC2?

Blackman: Cóż, grałem w wersję beta. Podobało mi się, aczkolwiek pełnej wersji jeszcze nie kupiłem. Ciężko znaleźć oryginalną angielską wersję. Tłumaczenie gier na natywne języki to poroniony pomysł.

InRain: Czy możemy liczyć na jakiś powrót do aktywnej gry, czy to raczej dla zabawy?

Blackman: Jak uporządkuję trochę swój grafik to pewnie pogram w SC2. Wkrótce będę się przeprowadzał i tak naprawdę nie mam okazji żeby w cokolwiek zagrać. Raczej 4fun. Zdobyłem co chciałem w dziedzinie gier komputerowych. Pora pokonać innego demona.

InRain: Wywiad jest ściśle związany z konkursem na gracza wszechczasów serwisu Netwars, dlatego spytam: Czy blackman postuje nadal na NW? Czy może chociaż czyta forum?

Blackman: Hehehe. Nie postuję. Czasem rzucę okiem na newsy NW, aby dowiedzieć się tego czy owego. Np. wyniki WCG, jakieś rozgrywki. Niezbyt często jednak, więc w konkursie wiedzy, raczej nie mam większych szans.

InRain: Czyli nie jest Ci znane powiedzenie " ściął włosy? i parę innych?

Blackman: Niezbyt. Ale przypuszczam że nawiązuje do pewnego okresu kiedy faktycznie ściąłem włosy. Niestety muszę rozczarować autora tej maksymy: odrosły mi z powrotem.

InRain: Jaka grę najlepiej wspominasz w życiu? Która Twoim zdaniem była najgorsza, a która najlepsza w Twoim wykonaniu?

Blackman: Najlepiej wspominam walkę z Oddisayem na WCG. Przed tą grą po kompleksie oprowadzał mnie H.O.T., w szczególności bujaliśmy się po rejonie gdzie turniej rozgrywali progamerzy (ci którzy nie dostali się do WCG mieli oddzielny turniej dla otuchy) Był tam między innymi Chrh i Chojja. Ten pierwszy grał przylepiony do monitora jakby oglądał pornografię. Drugi słynął z szybkości. Oglądając jak on gra pomyślałem sobie wtedy: "mogę zagrać szybciej". I w grze z Oddisayem starałem się klikać tak jak oni. Na moim ówczesnym A4Techu trafiałem może połowę z tego wszystkiego ale i tak w ostatecznym rozrachunku wychodziłem lepiej. Po skończonej grze obejrzałem się za siebie. Wszyscy sędziowie (a byli to progamerzy którzy dorabiali w organizacji turnieju) stali za mną i klepali mnie po ramieniu mówiąc "good, very good", bo chyba nic innego nie potrafili powiedzieć. To było niesamowite. Kilka razy zdarzyło mi się grać po kilku głębszych. Gdybym to pamiętał to pewnie bym mógł coś opowiedzieć.

InRain: Czy Blackman faktycznie stworzył AI, które stylem przypominało styl profesjonalnych graczy?

Blackman: Tak. Chociaż nie było to AI takie jakiego faktycznie używa się w grach. Możliwości edytora były dość ograniczone.

InRain: Jakich progammerów pokonałeś w swoim życiu (bo zakładam, że byli to nie tylko Ci z WCG czyt. Oddysey, fOru) ?

Blackman: Grałem coś tam z NaDa i kilkoma protossami. Z zergów to często grywałem z ludźmi z IS. Naprawdę nie pamiętam teraz nicków.

InRain: Był taki incydent na WCG, właściwie to plotki, ale wolałbym je rozwiać. Chodziło zdaje się o narysowanie swastyki na Twoim bilecie, czeku. Czy takie coś faktycznie miało miejsce, czy wolisz już do tego nie wracać?

Blackman: Tak było coś takiego i to nie był bilet tylko ten cały symboliczny czek na 5000$, który dostałem w Korei. Prawdę mówiąc, było mi bardzo przykro jak tylko to odkryłem i wręcz się popłakałem. Pamiątka była imponująca, podobała mi się a tu takie coś. I to jeszcze mazakiem olejnym więc nie dało się tego zmyć.

InRain: Czy wiadomo było kto to zrobił?

Blackman: Nikt się nie przyznał chociaż były pewne przypuszczenia. To było dawno temu, sam już nie pamiętam szczegółów. Jak się później okazało cały ten tekturowy czek się zniszczył, farba z niego odeszła. Chyba już go nie mam.

InRain: Na co przeznaczyłeś wygrane pieniądze?

Blackman: Nowy komputer. Internet w domu. Nie pamiętam już, ale kasa szybko się rozpłynęła to na jedno to na drugie. Część z wygranej zagarnęło państwo. Bagatela 22% bo potraktowali to jako zarobek a nie nagrodę (czyli 10%).Cóż, jak na ilość forsy, którą może wygrać 16-letni chłopak to i tak było sporo. Więc nie rozpaczam nad tym, chociaż podatków nie lubię.

InRain: Ok Artur, jestem, a właściwie jesteśmy Ci bardzo wdzięczni za poświęcony czas. Ten wywiad to naprawdę dzieło z Twojej strony. Zachęcam Cie do odwiedzania Netwars, a jeśli przyszła by Ci ochota zagrania tego showmatchu, to pisz. Znajdzie sie doborowy stream i mnóstwo widzów, gotowych zobaczyć fenomen polskiego SC po raz ostatni. Jeśli masz ochotę kogoś pozdrowić, dodać coś od siebie, to masz okazję.

Blackman: Chciałbym pozdrowić wszystkich swoich fanów. Niech Czarny Pan obdarzy was morzem wódki i stadem dziewic (tudzież porządnym wibratorem z AI). Dzięki za wywiad. Było mi bardzo miło. Odezwę się w sprawie showmatchu. Pozdrawiam.


Poprzednia strona Na górę Następna strona